Matematyka w świecie ekonomii

Dla pasjonatów współczesnych rynków i wielkiego biznesu analiza najróżniejszych wydarzeń giełdowych, trendów, czy próba przewidzenia najbliższych notowań, wymaga wielu umiejętności. Jest to wypadkowa m.in. zdolności matematycznych, które są obowiązkowe przy nawet najbardziej podstawowych rozmowach o finansach – w banku przy zakładaniu lokaty lub otwieraniu konta potrzebna jest dość podstawowa wiedza z zakresu matematyki. Ale już analitycy danego banku odczytujący spływające do nich dane rynkowe i statystyki ekonomiczne muszą mieć ogromną wiedzę, wspieraną naturalnie różnymi programami komputerowymi, aby z gąszcza tych matematycznych danych wyciągnąć pewne wnioski. Wielu matematyków profesjonalnie zajmuje się chociażby giełdą, próbując wymyśleć nowe modele matematyczne, które chociaż w przybliżeniu pozwalałyby na prognozowanie konkretnych zmian na parkiecie. Matematyka jest nauką, która pomaga bardzo dobrze opisać wolny rynek i przedstawić relacje handlowe, finansowe pomiędzy poszczególnymi podmiotami. żaden inny język nie nadaje się równie dobrze jak matematyka do opisania szacowanej lub prawdziwej wartości danego przedsiębiorstwa.

Niektóre fundusze inwestycyjne czy samodzielni brokerzy mają oczywiście nie tylko wiedzę matematyczną, albowiem ekonomia i światowe rynki nie zawsze działają zgodnie z tym, co wynikałoby z logiki albo danego modelu czy symulacji rynkowej. Chociaż dany model może sprawdzać się przez dziesięć czy dwadzieścia lat, w pewnym momencie dojdzie do zbyt daleko idących przemian w całym otoczeniu gospodarczym i model przestanie się sprawdzać – przeważnie dochodzi wtedy do recesji, której nikt się nie spodziewał. Tak było ostatnim razem – z matematycznego punktu widzenia każdej firmie i inwestorowi wychodziło ponad wszelką wątpliwość, że inwestowanie w rynek nieruchomości musi przynosić zysk. Ale żaden matematyczny wzór czy model nie był w stanie przewidzieć, że już teraz na rynku wiele z tych wskaźników i danych wynikało z wieloletniego działania spekulantów.

Konkretne wyniki, liczby, statystyki i dane, na podstawie których prowadzono matematyczne analizy i projektowano scenariusze wzrostowe dla konkretnych rynków czy spółek – były więc poniekąd zafałszowane, stworzone sztucznie prze spekulantów, którzy celowo działają w ten sposób. Zawyżają kilkunastokrotnie wartość całego rynku, dzięki czemu wszystkie ich najróżniejsze udziały są warte kilkukrotnie więcej, niż w rzeczywistości wskazywałoby na to wartość materialna danej spółki. Tuż przed tym, gdy całe rynki zorientują się w sprawie, spekulanci sprzedają swoje udziały ostatnim chętnym na podłączenie się do tego trendu wzrostowego inwestorom, zarabiają wielkie pieniądze i mogą dalej w spokoju patrzeć, jak nagle rynki w panice się zawalają. A gdy notowania poszczególnych firm znów osiągną dno, co będzie oczywiście przesadnym spadkiem w ich sytuacji – wielu spekulantów znów nabywa te firmy za bezcen, wydają malutki procent swoich niedawnych zysków i mając platformę do ponownego budowania swojego wzrostu kapitałowego. Nie da się więc nigdy przygotować takiego matematycznego modelu czy wzoru, który odpowiedziałby na wszystkie pytania odnośnie giełdowego parkietu albo notowań walut. Gdyby tak było, najbogatszymi ludźmi na świecie byliby wykładowcy akademiccy i profesorowie nauk ekonomicznych – a tak przecież wcale nie jest.

Nie oznacza to jednak, że matematyka nie jest przydatna, szczególnie w krótkiej perspektywie. Określenie trendów ekonomicznych na dłużej niż rok jest oczywiście powszechne – przecież to takie trendy sprawiają, że poszczególni inwestorzy lub fundusze inwestycyjne decydują się na rozpoczęcie inwestowania w nieruchomości albo jakiś surowiec. To prognoza, że ich wartość będzie zwyżkowała przez następne pięć czy dziesięć lat sprawia, że wielu grających ostrożnie graczy wybiera te sektory. Zdecydowanie mniej jest tutaj jednak matematyki, a więcej prognozowania i przewidywania. Modele ekonomiczne używane przy szacowaniu, czy dana inwestycja może się zwrócić w perspektywie dziesięciu lat i więcej muszą uwzględniać chociażby sytuację demograficzną i polityczną czy fiskalną w danym państwie. Prawidłowy odczyt statystyk i wskaźników bieżących ma tylko drugorzędne znaczenie przy podejmowaniu takich decyzji długoterminowych w świecie wielkiego biznesu.

Zupełnie inaczej ma się sytuacja z decyzjami krótkoterminowymi, takimi jak kontrakty CFD czy waluty na rynku forex. Tutaj nawet amatorzy i inwestorzy samodzielni, korzystający z popularnych platform tradingowych i zamieniający się w brokerów, mogą w ciągu minuty sprzedać i kupić walutę, kierując się oczywistymi odczytami aktualnego trendu. Podłączenie się do jakieś większego trendu ekonomicznego na okres minuty czy nawet godziny minimalizuje drastycznie ryzyko straty pieniędzy i nawet amatorzy są w stanie na tyle prawidłowo analizować dane matematyczne, aby zorientować się, że dana waluta musi jeszcze się wzmacniać przynajmniej przez cały dzień, lub tracić na wartości dalej jak ma to miejsce od tygodnia.

Leave a Comment